Strona:Natalia Dzierżkówna - Ela.djvu/173

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Myśl, że ojciec, gdyby się dowiedział, z pewnością nie pozwoliłby jej puścić się w tak daleką drogę, przejmowała ją niezmierną trwogą.
— Niech pani na nic nie zważa i jedzie natychmiast — mówił Edward, którego łzy Eli wzruszyły do głębi. — Niema czasu do stracenia. Do ojca z drogi list pani napisze. Z faktem spełnionym łatwiej niż z projektem starsi ludzie godzą się zwykle.
Ciocia Zuzia ściskała Elę, i zaraz wziąwszy ją na stronę, rzekła serdecznie:
— Moja sakiewka jest na twoje usługi; proszę przyjąć pożyczkę ode mnie.
To mówiąc, wsunęła jej rulon złota, zawierający dwieście rubli.
Eliza, pomimo swego przygnębienia, odczuwała niezmierną wdzięczność dla zacnej pani Wołoknickiej, i główkę złożywszy na jej piersi, płakała rzewnie.
Wszyscy zresztą bardzo wzięli do serca boleść dziewczęcia i każdy czem mógł starał się jej swą życzliwość okazać. Stanęło na tem, że Eliza miała tegoż dnia wyjechać pośpiesznym pociągiem. Przygotowania do drogi nie trwały długo; kuferek podróżny wkrótce został ułożony; szczególniej Stasia zakrzątnęła się energicznie; koszyczek zapasami przepełniony stał już także w pogotowiu.
Na twarzy Edwarda malowało się wielkie przygnębienie.