Strona:Natalia Dzierżkówna - Ela.djvu/172

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

przywiązywać wartość. Ją zaś trapiły niejasne przeczucia — myślała bezustannie o Tadeuszu, odczytywała jego dawne listy, starała się odtworzyć w swej wyobraźni, jak sobie na dalekich kresach życie urządził. Napomykał wprawdzie, że spotkał tam dawnego towarzysza, Bolesława Przełęckiego; że starają się pracować razem. „Zacny chłop — pisał lakonicznie Tadek, — dobrze nam jest razem.“
Ale Ela wiedziała, że brat, choćby mu nie wiem jak źle było, skarżyć się nie będzie; uspokajał ją tak zawsze, aby się nie martwiła napróżno.
Pisywał wprawdzie rzadko, ale nigdy jeszcze się nie zdarzyło, aby w przeciągu dwóch miesięcy ani jednego listu nie było.
A teraz, od kiedy bawiła w Szumlance, pomimo że pisała już trzy razy, nie miała żadnej odpowiedzi. Wtem posłaniec przywiózł z poblizkiego miasteczka depeszę, do panny Horoszkiewiczówny adresowaną. Eliza zbladła. Ręce jej drżały nerwowo, gdy rozrywała pieczęcie. Pierwszą jej myślą było, że pewno biedny stryj Hilary zakończył życie.
„Tadeusz śmiertelnie chory! Przybywajcie niezwłocznie“ — brzmiała depesza.
Rozpacz Elizy nie miała granic.
— Co począć?... Co począć?... — szeptała drżącemi usty. — Jednej chwili chciałabym być przy nim.