Strona:Natalia Dzierżkówna - Ela.djvu/169

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

rać się odnaleźć szczęście. „Szczęście!... to taka sama bajka, jak wiele innych, któremi świat się łudzi“ — stanęły jej w myśli słowa Edwarda, i przypomniała całą rozmowę i własny jasny nastrój owej chwili... — Jak to jednak dziwnie się dzieje w życiu! Dzisiaj mnie się wszystko innem wydaje... A przecież — pomyślała z westchnieniem: — „I mnie się trochę szczęścia należy na tym świecie!...“ — i łzy mimowoli na długich jej rzęsach zawisły.
A tymczasem pan Zdzisław Kulasiński, którego hr. Michał zagadnął od niechcenia: — „Czy Wielkie Bud’ki z przyległościami należały już do Kulasińskich za czasów Jana Kazimierza?“ — zaczął improwizować niebywałą historyę o którymś ze swych mniemanych antenatów. Leluś zaś, pochyliwszy się do ucha Stefana, jakąś widać wielce zabawną anegdotkę opowiadał mu na stronie, gdyż co chwila śmiech jego tłumiony słychać było.
— Niech pan przyjedzie jutro do Czernina — rzuciła mimochodem pani Mena, przechodząc obok Edwarda.
— Dziękuję! — rzekł posłusznie, schylając głowę.
— Czy mogę pana prosić o coś jeszcze? — dodała, filuternie mrużąc oczy.
— Jestem na pani rozkazy.
— Niech mi pan przepisze tę „Ekstazę“ Tetmajera.
— Tylko tyle?... — odrzekł z dziwnym uśmie-