Strona:Natalia Dzierżkówna - Ela.djvu/141

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

opodal Elizy. — Ale, doprawdy, mam pewne skrupuły, zabierając paniom rolę Jadwigi!... To taka wdzięczna rola!... A przytem — mówiła z zasępioną minką, jakby nagle tknęła ją myśl niemiła — pewno pan Brzezik wolałby ją grać z kim innym, na przykład z panią!...
— O! nie, nie! jabym nigdy nie potrafiła — broniła się Eliza, jakby przerażona możliwością tej zmiany.
Brzezik zagryzł usta w milczeniu.
— Chérie! Jesteś „piłującą!“ — szepnął siostrze na ucho hr. Michał, podając jej okrywkę.
Pani Wodzianiecka raz jeszcze ponowiła swe zaprosiny i powiedziała cioci Zuzi, że nigdzie, ale to nigdzie tak się dobrze nie czuje, jak w Szumlance.


∗                    ∗

A w Szumlance od dnia tego zaszły dziwne zmiany. Coś jakby się psuć zaczęło w ogólnej, niezamąconej harmonii.
Nawet pogadanki pod kasztanem straciły swój urok.
Edward stał się zamyślony, znowu jak ślimak zasklepił się w sobie; unikał spojrzeń pytających Elizy; drażniły go żarciki Stefana, drażniło to, że tu wszyscy są za normalni, a on jeden stracił równowagę moralną; wydawało się, że między nim a tamtymi ziemia się otwarła. Tak bywa po silnem trzęsieniu ziemi: otwierają