Strona:Natalia Dzierżkówna - Ela.djvu/114

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

męża; uboga, to prawda, ale ubóstwo nikogo nie krzywdzi.
— Przecież kochana Zuzia nie może wmówić we mnie — zawołała żywo pani Skalska, której oczy zaiskrzyły się gniewem, — że na przykład taką Menę Wodzianiecką a jakąś Stasię Cembrzycką za równe sobie uważa i jednakowo je ceni?
— O tyle nie za równe, koteczko — mówiła z wielkim spokojem pani Wołoknicka, — i o tyle więcej cenię Stasię, iż o jej przywiązaniu do mnie jestem głęboko przekonana, więc to mi ją bliższą o wiele czyni; a dobre zasady od dzieciństwa starałam się sama w nią wpajać. Tymczasem Mena jest miła, wesoła, ani słowa, ale primo, jak na mężatkę, zanadto się trzpiocze, co już, według mojego starego rozumu, wielce jest niewłaściwem, a powtóre... — tu zamyśliła się chwilę, bo jej poczciwe serce nie pozwalało o kimbądź nazbyt krytycznie się wyrażać — a powtóre... Ale co tam długo gadać! jabym za jej zasady i trzech groszy nie dała!...
Skalska, która miała niezmierną dla wyższych sfer pobłażliwość, wzruszyła tylko ramionami, co miało znaczyć, że z taką dziwacznością pojęć kuzynki przenigdy zgodzić się nie może.
Mena, hrabianka Sęp-Morlińska z domu, rasowa, elegancka, pełna wdzięku, nic milszego pod słońcem wymarzyć niepodobna! i ta ordynarna Stasia, córka klucznicy! Porównanie sta-