Strona:Natalia Dzierżkówna - Ela.djvu/115

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

nów... to mrzonka, którą pani Zuzanna gwałtownie chce przystosowywać do życia. Dziwaczka! — pomyślała Skalska; a chociaż nie wypowiedziała głośno swego zdania, w jej wzroku, poruszeniu ramion i ironicznym uśmieszku na ustach widać było, jak wprost niepojętemi wydawały się jej teorye życiowe pani Wołoknickiej.
Tymczasem Zofia bawiła z wielkiem ożywieniem hrabiego Michała. Była na przemiany wesołą, zalotną, to znów rozmarzoną; a on tymczasem, słuchając słów z pewnem roztargnieniem, z widoczną za to przyjemnością w jej profil się wpatrywał.
Hr. Michał był wprawdzie dyletantem tylko na polu sztuki malarskiej, dyletantem, jak wogóle we wszystkiem w życiu, ale ogromnie wrażliwy na piękno, mając wielki dar obserwacyi i wysubtelnione nerwy, a przejęty przytem ideami Ruskina, doszukiwał się we wszystkiem piękna, uważając sumę estetycznych wrażeń odczutych w życiu za najmożliwszą formę szczęścia na ziemi. Te jego kontemplacye artystyczne niejednokrotnie już w błąd wprowadzały wyróżniane chwilowo nadobne główki kobiece.
Zosia była zdumioną jego sposobem postępowania; pochlebiało jej wprawdzie, iż się uważnie i z widocznem zajęciem w nią wpatruje, — jednak zarazem dziwnem się wydawało, że spojrzenia te