Strona:Narcyza Żmichowska - Czy to powieść.pdf/255

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

duszkach słuchaczy rozrzewnienie i chęć — więcej niż chęć — potrzeba zrobienia jakiejś przyjemności, dodania czegoś do szczęścia ukochanych w duszy zostały — no, i w pamięci nowa jakaś wiadomostka została się także.
Trzeba przyznać, żeśmy się ciągle wielu ciekawych, zajmujących, a nade wszystko wielu pożytecznych rzeczy uczyli. Jak mama na parawanie o Szwajcarji, tak wuj Kazimierz na pokrowcach od krzeseł i kanapy różnych zabawnych szczegółów o Chinach nam udzielił. W starej książce in quarto rozkoszowaliśmy się wizerunkami książąt i królów polskich, od Lecha z długą brodą i Popiela z myszami, do Sobieskiego z długim wąsem i Augusta z peruką. Nie bez tego, żeby się też raz po raz nie usłyszało wzmianki o Włoszech, gdzie najstarszy wujaszek w legjonach służył; o tej nieszczęśliwej Hiszpanji, w której pod Saragossą zginął; o Jenie, gdzie wuj Antoni krzyż dostał; o Lipsku i Elsterze smutnej pamięci, o Gdańsku, Moskwie, Możajsku — to wszystko świat nam rozszerzyło i w dalekie obce strony wyobraźnię ciągnęło. Z Napoleonem i z Bonapartem do ładu wprawdzie trafić długo nie mogłam; osobna jednak z wujem Kazimierzem rozmowa, objaśniła mnie, że byli jedną i tą samą osobą; że młody student ze szkoły wojskowej, takiej n. p. jak szkoła aplikacyjna, o której przecież wiedzieć musiałam, postąpił na porucznika, został potem kapitanem, pułkownikiem, generałem, głównym wodzem i konsulem. Przechodząc te koleje, nazywał się ciągle Bonaparte, lecz kiedy cesarzem się ogłosił, zaczął używać chrzestnego imienia swojego i wstąpił na tron jako Napoleon I. Zdawało mi się, że to jest bardzo zwyczajną rzeczą z porucznika tak na cesarza zaawansować. Nic a nic się nie dziwiłam najdziwniejszemu właśnie historji powszechnej zjawisku.