Strona:Narcyza Żmichowska - Czy to powieść.pdf/210

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Panna Ewa na wezwanie posłańca wkrótce się stawiła. Ogłuszył ją w pierwszej chwili potok obelg i wyrzutów. Skąd jej się wzięło dzisiaj do bawialnego pokoju wchodzić przy gościach? — wyglądała jak kocmołuch — wstyd robi domowi, a jaka zuchwała przy tem, ząb za ząb kłóci się, niby z równą swoją; zobaczyła modny fraczek i zaraz się jej w głowie przewróciło; co ten pan o niej pomyśli? będzie pewny, że to pomywaczka jakaś intrygą na dwór pański się wkręciła. Takich uchybień i nieprzyzwoitości ona, Chruścicka z domu, dłużej cierpieć nie może. Jutro ojciec sam jejmościankę do panien benedyktynek w Sierpcu dostawi.
Panna Ewa, jak posąg wyprostowana, z głową do góry wzniesioną, z przygryzionemi wargami, z szybko drżącą na policzkach skórą, w głębokiem milczeniu wysłuchała tej całej perory. Gdy się macocha zmęczyła i na ostatniej pogróżce dla wypoczynku zawisła, wolno i dobitnie odpowiedziała jej dopiero:
— I owszem, niech mnie jejmość dobrodziejka do klasztoru odeśle; wolę być u benedyktynek, niż tutaj, a dlatego nie triumfuj pani; zakonnicą nie zostanę.
Odwróciła się i chciała odejść.
Macocha, do ostateczności rozjątrzona tym spokojem winowajczyni, rzuciła się ku niej, jak zapamiętała, targnęła za włosy i silnie w twarz uderzyła, tę śliczną twarz, po której „żyłki od skroni wzdłuż lica biegnące“ pan Jan tak chętnie byłby się podjął zrachować. Powstał krzyk i lament. Ewa odepchnęła macochę i uciekła do oficyn, gdzie się w lamusku na klucz zamknęła. Ojciec przez cały wieczór między jedną a drugą się uwijał, tę przepraszał, tę namawiał, a ma się rozumieć ani u jednej, ani u drugiej nic nie wskórał. Na uzupełnienie całości, Karolka i Waluś brzydko się od konfitur pochorowali.