Strona:Narcyza Żmichowska - Biała róża.pdf/75

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

spokojenie, że kiedy wrócę, znów panią w dawnem miejscu zastanę.
Jeśli słowa moje nie miały akcentu najserdeczniejszej prośby, to chyba nie moja wina. Zdawało mi się wtedy, że je wymówiłam zupełnie żebraczym tonem i że pani na ich znaczeniu oszukać się nie powinnaś. Taki wyskok odwagi uzuchwalił mię prawie: zwykle tego doświadczam, gdy już pierwszy krok śmiało postawię; drugi i trzeci jeszcze prędzej, łatwiej mi idzie, aż wreszcie, jak gdybym ze spadzistej góry norweskiej na łyżwach się spuszczała, jeśli o drąg w poprzek ciśnięty nie zahaczę, to pewnie sama się nie wstrzymam. Szczęściem czy nieszczęściem, w poprzek ścieżek mego życia tyle grubych belek leży!... W ów pamiętny wieczór jednak kilka z nich bardzo zręcznie przeskoczyłam; to też zachciało się i więcej. Niedość mi było gdziekolwiek znowu ujrzeć panią przy sobie; już myślałam, jakby to na dłuższą gawędkę wygodne znaleźć miejsce, jak dla nas obydwóch pośród ciżby samotność wyszachrować. Gdybym pani opowiedziała, ile kocich i lisich użyłam podstępów, ile strategicznych zwrotów i odwrotów wykonałam, żeby się dostać aż na tę ławeczkę daleką, na której pani usiadła; gdybym się przyznała do wszystkich intryg, kombinacyj, przebiegów moich... ale nie chcę zbyt pochlebnego dać o sobie wyobrażenia i zbyt też nizko w opinji pani stanąć nie chcę; gotowabyś mię pani o genjusz Napoleoński, lub o dyplomatyczność Meternichowską posądzić; wyrzekam się zaszczytu i upokorzenia; wystarcza mi to wspomnienie, że zdobyłam sobie upatrzone miejsce, zdobyłam chwilę do pogadanki stosowniejszą. Trzeba się było śpieszyć z jej użyciem; ja też bez ogródki, bez parafrazy, bez przedmowy żadnej w główny temat uderzyłam. Przedewszystkiem o to mi chodziło, żeby smu-