Strona:Narcyza Żmichowska - Biała róża.pdf/39

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

piera niby — rzekł z ojcowską prawdziwie łagodnością. — I ma pani słuszność; aż nadto jest takich kobiet, co z byle wiadomostki chwalby przed ludźmi szukają; cieszę się prawdziwie, żem taką napotkał, która głęboki rozum i poważną naukę pod skromną wesołością młodej dziewczyny kryje.
„Czego ten pan chce odemnie?“ — pytałam samej siebie, słuchając jego osobliwych komplementów. — Istotnie... rzeczywiście... przerwałam mu nakoniec — nie wiem, z której-to strony i w jakim względzie wszystkie te piękne pochwały do siebie zastosować.
— Tak, tak, skromność jest najwyższym rozsądkiem uczonej kobiety.
Poznałam, że błękitne okulary zawzięły się na mnie srodze, pomimo całej słodyczy wyrażeń i głosu. Dzięki Bogu, Felunia przyszła mię z kłopotu niezasłużonych, więc pewnie szyderczych tylko grzeczności wybawić. Mąż jej stał w odwodzie, skrzypce dociągnęły do właściwego tonu, moja kontredansowa nadzieja odżyła — już wyciągałam rękę do sprowadzonego partnera, gdy znów losy chwiać się zaczęły.
— Nie mamy vis à vis — smutnie pan Zenon się odezwał.
— Znajdziemy — uspokoiła mię jego nigdy o niczem nierozpaczająca małżonka — co chwila oczekują przybycia Kajetanowej. Jej córka, gwiazda pierwszej wielkości na horyzoncie dzisiejszego wieczoru, pewnie już przy drzwiach z zamówieniem się spotka, lub gotowe przywiezie na listkach swego karnetu zapisane; pilnuj się tylko, byś mógł naprzeciw niej stanąć — będziecie tańczyli w drugiej kolei. Do widzenia, zostawiam was własnemu przemysłowi... — i wezwana przez swego tancerza, odbiegła nas wesoło. Własny przemysł nie wiele