Strona:Narcyza Żmichowska - Biała róża.pdf/211

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

tości i t. p. Gdyby jednak porzucić ten pedagogiczny systemat, gdyby zwrócić się do fizjologji roślinnej, czy nie lepiej byłoby gorących krain palmy i nasze własne sosny naśladować? Palmy i sosny wysoko biegną ku niebu, a przecież najwyższy i najświeższy listek ich korony ta sama wilgoć karmi, którą najniższa ich gałązka z łona matki ziemi wyciągnęła — czemuż serce ludzkie, a nadewszystko czemu twoje serce nie uniosło w koronę swojej świętości tych samych żywiołów, któremi się w czasie wzrostu swego zasilało?
— Co za botaniczne porównanie! Ja nawzajem daleko prostszem je objaśniając, muszę ci powiedzieć, moja Guciu, że nie zaród uczucia, nie żywioł z natury wyciągnięty na dalszych stopniach udoskonalenia zmieniamy, ale zmieniamy przedmioty żywotowi owemu posługujące; tak jak ty, najjaśniejsza, nie zmieniałaś swoich kształtnych nóżek od dziesiątego roku dajmy na to, ale zmieniłaś miarę ich obuwia, i nie mogłabyś na nie włożyć ówczesnych pantofelków.
— Oh! szkaradna pedantka! Pierwszą miłość swoją staremi pantoflami nazywa.
— Dla większego „efektu“ mogłaś jeszcze dodać: pierwszą i ostatnią jedyną wyłączną miłość swoją...
— Tem gorzej: muszę koniecznie pantofelkom na wszystkie strony się przypatrzeć podaj mi je natychmiast.
— Zaczekaj — może kiedy przyjdzie mi o nich w liście ci napisać.
— Urszulo, ja chcę teraz słyszeć.
— Augusto, ja nie chcę nigdy o tem mówić.
— Jesteś najnieznośniejszą pod słońcem dziwaczką.
— A ty najkapryśniejszem z pod księżyca dziecięciem.