Strona:Narcyza Żmichowska - Biała róża.pdf/210

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— I mnie się tak zdaje — powinnam była wybrać przed urodzeniem twój kolor włosów, twoje oczy, rysy, a ja sobie wzięłam twarz taką pospolitą, oczy takie blade, włosy takie wypłowiałe!... No, podziękuj mi, że chociaż starsza, zostawiłam ci ładniejszy przyodziewek — podziękuj, bo przecież mogłam wybierać.
— Ach! zapomniałam, że wybór niepodobny, a przecież sama jestem tego zdania — lecz kiedy niepodobny, moja Urszulko, czy nie mogłabyś mi powiedzieć, na co się zdadzą ludziom i Bogu te wszystkie zawieruchy? na co te próby daremne?
— Zdadzą się, zdadzą, jak elektryczna burza roślinności. Nie zgadłabyś czasem, ile piękna i potęgi w twojej duszy drzemie, nie domyśliłabyś się co to wykonać, przedsięwziąć i poświęcić jesteś zdolna, gdybyś na wyłącznem, pośredniem między samolubstwem a zaparciem się siebie uczuciu wprawy nie nabrała; uczucie później na atomy pryśnie, w najlepszym razie straci tylko swoją podbudzającą własność, spowszednieje — lecz tobie zostanie pamięć jego i zostaną pod jego wpływem nabyte lub rozwinięte zdolności. Wstyd ci będzie dla świętszego słowa, wstyd dla zbawienia i dla Boga w niebie mniej być wylaną, zasobną, gorliwą, jak (tak) nią byłaś dla równego sobie, może nawet drobniejszego od siebie człowieka. Co do mnie, przynajmniej z owej elektrycznej burzy młodego wieku tę wielką odniosłam korzyść, że umiem na każde pożądanie dobrego i prawdy tak oddać wszystko i tak spokojność, tak mój los narazić, jak niegdyś oddawałam i narażałam za jedną jego radości godzinę.
— Więc prostem porównaniem rzecz tę objaśniając, miłość dla ciebie, moja Urszulko, była tylko przygotowawczą szkołą do wyższego gimnazjum życia, a gimnazjum miało cię przygotować do uniwersytetu cnoty, świę-