Strona:Narcyza Żmichowska - Biała róża.pdf/206

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

zaczęła na dziwaczniejszą jeszcze, w tej chwili, jak widać, pomyślaną nutę, pełnym swoim śpiewać głosem:

A znasz ty kraj,
Gdzie cytryna dojrzewa,
Pomarańcz blask
Majowe złoci drzewa?
A znasz-że ty
Dwóch spojrzeń błyskawice
Gorętszej krwi
Rumieńcem wzbiegłe lice?
A znasz-że ty
Chwil przelotnych wrażenia —
Jak serce drży,
Jak w głosie drżą westchnienia?
A znasz-że ty
Młodości wir zuchwały,
Jawy i sny,
Promienie, wichry, szały —
Czy znasz je ty?

I nagle, jak stuknęła wszystkiemi palcami w jakieś dziesięć ze sobą pomieszanych klawiszów, tak się zdawało, że struny powinny były pęknąć; widać jednak przezorny Pleyel na Lisztowskie uderzenia ich siłę obliczył.
— No, moja Urszulo — rzekła nakoniec, jedną ręką jeszcze o pianino wsparta, ale całą swoją majestatyczną, wyprostowaną postawą ku siedzącej odwrócona — już ci ostatni wyraz tej zagadki powiedziałam; twoja teraz kolej — rozwiązuj!
— A ja właśnie teraz, kiedy mi zaśpiewałaś, znowu nic nie rozumiem o co ci chodzi — z uśmiechem odparła zapytana Urszula. — Zły sposób wybrałaś może: bo to trzeba ci wiedzieć, Guciu, że w twoim śpiewie nie jeden głos, ale ze sto innych głosów, czasem głosy mojej najcichszej myśli słyszę — jakże chcesz, żebym potem wąt-