Strona:Narcyza Żmichowska - Biała róża.pdf/205

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

trzeba uszczęśliwienia wybranych swoich. Mistrz przewodnik, wszystko mi daje, wszystko mi objawia, ciągle mnie wspiera — lecz ja nawzajem chciałabym udarowywać, objawiać i wspierać. Czuję w sobie jakieś żywioły, jakieś siły na nic nieprzydatne dla orła ideałów moich, lecz mogące zbawić tęsknego w nizkiem gniazdeczku kolibra. Wierz mi, Urszulo, i to jest niewyczerpniętem pociech, rozrzewnień, pięknych wzruszeń źródłem, kiedy się trzyma jakby w ręku swoim cały los, całą duszę czyjąś, kiedy się ma kogo tkliwem otoczyć staraniem, macierzyńską przeciw złemu obronić opieką, wszystkiemi skarbami na drogę ku dobremu obdarzać — kiedy się go może łajać, chwalić, zasmucać, rozradowywać, wtajemniczać we wszelkie piękne życia i uczuć ludzkich misterje (tak). Ja myślę, że ty, Urszulko, najłatwiej powinnabyś właśnie zrozumieć piękność tego stosunku.
— Dla siebie niekoniecznie; a jednak tobie ponobym i radziła ograniczyć nim całą akcję układanego w twej wyobraźni dramatu. O ile mogłam poznać, zbyt jesteś dumną, zbyt wymagającą, żeby uwielbienie dało się z epizodu w ciąg i treść dzieła zamienić: tobie na okupienie zbytków różnogatunkowych przedewszystkiem pierwiastek dobroci trzeba z uśpienia obudzić. Poprzestań na roli opiekuńczej, Augusto.
— Zapominasz, że nie mój własny wybór, ale wprost fatum jakieś greckie kazało mi inną prócz tego na świecie odgrywać: jestem piękna, jestem młoda.
I niby na udowodnienie tych wyrazów posągowa Augusta, niespodzianym, a silnym i zręcznym ruchem, jak z zasadzki wyskakująca trochę za łupem, trochę za swawolą tygrysica, wyskoczyła ku środkowi pokoju, otworzyła pianino i uderzając kilka dziwacznych akordów,