Strona:Narcyza Żmichowska - Biała róża.pdf/156

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

niegodziwy!“ Pan Bóg pokornym łaskę daje. Kto wie, coby jeszcze za kobieta na starość z tej salonowej lalki się zrobiła? Tymczasem niema nadziei, wpadła w szał poważnej zabawy i z nią razem bawi się mnóstwo starszych i młodszych elegantów; zaraza powietrzem się szerzy; moi zaś koledzy, wracając z proszonego wieczorku, gdy im to wszystko przedstawiam, purytanem mię nazywają i mówią: „Lepiej przecie, że się bawi dobrem, jak złem; lepiej, że na szpitale kwestuje, jak żeby na siebie kwestowała; lepiej że nas z de Maistra i Bonalda egzaminuje, jak gdyby egzaminowała z tego, co się w innych domach dzieje; lepiej, że na męża nie patrzy, a do wielu słodkie oczy zwraca, lepiej, niż gdyby go zwodziła, a tylko dla jednego z nas miała czulsze spojrzenie“. Ja powiadam, że nie lepiej, że gorzej daleko. Takie komedje smak ogólny psują, wykrzywiają opinję publiczną, zasypują żwirem, zanieczyszczają śmieciami ciężką drogę, po której inni z dobrą wiarą mniej śmiałe kroki już stawiają. Ale nie dość na tem: według mojego najgłębszego przekonania, złe nie złem, ale marnotrawstwem dobrego się pleni. Złe samo przez się ograniczone niejako, samo w sobie się kończy. Przeciw zbrodni jest kara, przeciw rozpuście pogarda, nędza, choroba, przeciw grzechom wszelkim jest oburzenie bliźnich i skrucha wewnętrzna, przeciw nadużyciom i przemocy jest walka, jest męstwo, jest poświęcenie. Gdzie spojrzysz, tam znajdziesz dowód tej prawdy najpospolitszego z przysłów narodowych: „niema złego, coby na dobre nie wyszło“, bo niema złego, coby jakiegoś oddziaływania nie wywołało. Jak się dobre zepsuje, zabłoci, skoszlawi, to już ratunek trudny: gnije, zatruwa powietrze, a nikt śmietnika tknąć nie może lub nie śmie, bo go niegdyś szumnem i uroczystem nazwiskiem ochrzczono. Biada tej