Strona:Narcyza Żmichowska - Biała róża.pdf/141

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

pod cieniem lipy na ławie kamiennej, daję mu gitarę w rękę i każę śpiewać wszystkie moje ulubione piosneczki, później znów do pazia zatęsknię, umyślnie zażądam jakiejś przysługi; poślę po co, dam co do trzymania, bo nie uwierzysz, jak lubię głos jego prawie sopranowy, ruchy jego wdzięczne, swobodne i tak często ruchom młodego kocięcia podobne; a te minki, co je bezświadomie stroi, gdy się czem bawi lub smuci, gdy zadziwia lub niecierpliwi! Każdą z osobna można wprost na minjaturę przenieść i w złotą broszkę oprawić. Teraz już Moryś jest bardzo do mnie przywiązany; czy kiedy w sercu jego żywsze wzbudzi się uczucie? Może, gdybym choć raz dłoń jego w żywszym przytrzymała uścisku, gdybym ciszej szepnęła te przyjazne, głośno dziś wobec wszystkich wymawiane słowa; gdybym tylko w nadziei mu rzuciła, gdyby choć w zapytaniu: „Dlaczegóż ja, Morysiu, pokochaćbym cię nie miała?“ Moryś do nóg moichby się rzucił, Moryśby płakał z radości, Moryśby mię tak ukochał, jak niewolnik i jak kobieta zarazem. Lecz ja się sama siebie lękam, ja nie chcę żadnej wywołanej miłości; bo niechże mi zacięży kiedyś, lub życie struje tem przypuszczeniem, że ja, królowa, ja, Biała Róża, nie upragnioną, lecz przyjętą zostałam tylko? Dźwigać odpowiedzialność czy wątpliwość taką, nie! nie chcę nawet względem tego pazia ślicznego, co go już — i co go jeszcze nie śmiem pocałować...
Patrz więc sama, Kazimiero, nikt mi ciebie nie zastąpi; chcę kochać, będę kochała; ale czuwam nad sobą, żeby mi chochlik Oberona czarnoksięskim proszkiem sennych oczu nie zasypał i żebym później jak Tytanja na oślej głowie szczęścia mego, marzeń moich nie oparła. Bogate jest i rozległe bardzo królestwo Białej Róży, lecz bałwankami go nie zastawiłam; cześć fałszywych boż-