Strona:Narcyza Żmichowska - Biała róża.pdf/14

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

wszystkiego co jest kaprysem i fantazją. Raz po raz, kiedy studjujemy Narcyzę, wyobrażamy sobie, jak bardzo mogłaby ona być zupełnie inną: jak w innych warunkach bogata jej natura mogłaby objawić i rozwinąć zupełnie inne swoje strony; jak bardzo myśl jej, nie trzymana w karbach warunkami i nakazami chwili, mogłaby bujać zuchwale lub drążyć w głąb; jak bardzo ta nasza święta mogłaby być zjawiskiem przewrotowem, „gorszącem“...
I, na przestrzeni lat, jakże ciekawem jest biec za przemianami tej poetki, od jej pierwszych wzlotów aż do ostatniej fazy, w której zmusza się do przyziemności i gdy, obrzuciwszy klątwą marzenie, buduje nową poezję, poezję dnia dzisiejszego, nauki, pracy, użyteczności. To będą jej ostatnie marzenia, którym mimo wszystko nada piętno poezji.
Ci, którzy dziś zechcą na nowo oświetlić historję entuzjastek, tych pierwszych pionierek naszej „emancypacji“, zajmą się zapewne bliżej związkami szlachetnego ruchu kobiecego w Polsce owej doby z prądami, jakie szły z Zachodu na całą Europę. Rzecz osobliwa: ten ruch o wyzwolenie kobiety rozpoczął się we Francji, i najmniejsze tam do dziś uczynił postępy; gdy w Polsce kobiety są posłami i kandydatkami na ministrów, we Francji nietylko daleko im do tego, ale zdaje się, że im na tem niewiele zależy. Ale wówczas we Francji wrzało. Gdy Polska, nazajutrz po upadku powstania, skrwawiona, wyczerpana, martwieje w żałobie, Paryż rozbrzmiewa hasłami „nowej kobiety“; George Sand rzuca swoje wyzywające pierwsze powieści Lelję i Indjanę; Prosper Enfantin wreszcie powołuje do życia sektę saint-simoniczną, gdzie, w r. 1831, na zgromadzeniu Rodziny, padną te słowa: