Strona:Narcyza Żmichowska - Biała róża.pdf/113

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

rzyskich; lecz ona także zrazić się nie dała i śmiało mogę powiedzieć, że mi poświęciła dwa lata swego życia. Poświęciła, bo któż ją przymuszał żyć z ludźmi najwstrętniejszymi jej pojęciom i usposobieniom? Pełno innych domów stało dla niej otworem, pełno rodzin byłoby z błogosławieństwem i radością jak uroczystość obchodziło ten dzień, w którymby między niemi przy wspólnej pracy stanęła; a jednak Urszulka została przy mnie, znalazła biedną, zgnębioną, nierozwiniętą duszyczkę, odgadła nędzę ściśnionego bez miłości serca i nie odstąpiła mię, póki mogła. Jakże ja nie mam kochać tej Urszulki!... Lecz przyszła chwila, w której musiałyśmy się rozłączyć. Matka wybierała się ze mną do Warszawy najpierw, a potem do Drezna, i powiedzianem było, że prywatnemi lekcjami uzupełnię moje wychowanie. Kiedy sobie przypomnę ostatnie nasze pożegnanie, to jeszcze sama własnej śmiałości wydziwić się nie mogę; a toż ja głośno płakałam, rzuciwszy się na szyję odjeżdżającej, a toż gdy powóz ruszył z miejsca, stałam na ganku tak długo, póki tylko chociaż kurzu tumany wiejące za nim widzieć mogłam, i nazajutrz byłam smutna, i trzeciego dnia już list arkuszowy do Urszulki pocztą wyprawiłam. Nie, istotnie, ani mojego męstwa, ani cierpliwości mojej matki pojąć nie jestem w stanie. Od czasu do czasu wzruszyła ramionami i na tem się wszystko kończyło, a może wielka szkoda, że na tem kończyło; byłam w jakimś paroksyzmie bohaterstwa, czułam, że przy dobrej sprawie stoję; oburzałam się nawet, że matka, że Djoni, że Moryś, że wszyscy w koło mnie, tak jak ja Urszuli nie żałują; w matce szczególniej podobna obojętność grzechem mi się zdawała, gdybym więc przez matkę była zaczepioną wtedy, może przyszłoby między nami do stanowczej rozmowy, lody między nami zamarzłe raz przecież pę-