Strona:My czy oni na Szląsku Polskim.djvu/011

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

mu. Uchwalane pod jego wpływem ustawy, jedne po drugich, niby kłosy zboża padały, aż nareszcie po sławetnych prawach Falckowskich, nie pozostało prawie że nic. Groźny ich twórca wysadzony został z kanclerskiego fotelu, choć się tego najmniej spodziewał, Windhorst umarł, Centrum zaczęło kokietować z rządem.
Zmiany te w ogólnej polityce, nie były też bez wpływu i na polskim Szląsku. Księża dotąd, gdy z nimi było źle, broniący języka ludu, powoli zaczęli go niemczyć; ograniczali śpiew polski po kościołach, zakładali Caecilien Vereiny, i tu i owdzie sprawy doprowadzali do takiego okropnego stanu, że narodowy szląski poeta, chociaż ksiądz z zawodu, uznał za potrzebne napiętnować ich działalność, znanemi słowami rozpowszechnionej na Szląsku pieśni:
Oto ta pieśń, która zacnemu temu kapłanowi wyrwała się nie bez trudu niezawodnie z rozżalonej piersi:

»O szczęśliwy skowroneczku, na szląskiej krainie, tobie wolno jak chcesz nucić, twój śpiew nie zaginie.
»Nawet kwiatki w ogródeczku kwitną jak przed wieki, a pieśń polska czyż niegodna już boskiej opieki?
»Już z kościoła ją wyrzucić pragnie złość