Strona:My czy oni na Szląsku Polskim.djvu/010

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Szląsku Górnym, do Berlina poszli w charakterze przedstawicieli miejscowego ludu gorliwi katolicy. A że lud budził się dopiero z uśpienia i choć polski już z ducha w znacznej części, pozbawiony był jednak inteligencyi swojskiej, przeto przedstawicielami jego zostali Niemcy, czujący przecież doskonale, że obowiązkiem ich jest opiekować się szczerze tymi, którzy powierzyli im mandaty, i broniąc religii, jednocześnie odpierać ataki na ich język.
W Centrum przecież było wtedy inaczej, niż dziś. Zajmowało ono względem rządu wręcz opozycyjne stanowisko, z zasady występowało przeciwko wszystkim germanizacyjnym jego zakusom. Kto z nas nie czuł wdzięczności dla niego, gdy po barbarzyńskiem wypędzeniu przez Bismarka 40.000 pracującego ludu polskiego z Prus, przeforsowało ono w parlamencie naganę dla systematu rządowego; czyje serce nie uderzało silniej, gdy jego przywódca, Windhorst, podczas słynnych rozpraw w sprawach polskich, zuchwałemu kanclerzowi przypominał z trybuny, że »sprawiedliwość jest podstawą rządów« (justitia est fundamentum regnorum).
Ale jak się powiedziało wyżej, niespożyty dotąd Bismark złamał się w tej walce, poszedł pokornie do Kanossy, rękę zgody wyciągnął do Rzy-