Strona:Molier-Dzieła (tłum. Boy) tom II.djvu/10

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

to zapowiedź Doryny ze Swiętoszka; w Gorgonim mamy już parę rysów, szkicujących ów pamflet na konserwatyzm wychowawczy, którego rozwinięcie znajdziemy w Szkole mężów i Szkole żon; wreszcie, włoskiego pochodzenia hultaj Mascarille ustapi już na trwałe miejsca osiadłemu mieszczuchowi Sganarelowi, który nieraz będzie powracał w utworach Moliera, przybierając różne odcienie, zawsze jednak skupiając w sobie niskie, szpetne strony natury ludzkiej: łatwowierność i podejrzliwość, mściwość i tchórzostwo, śmieszność i obawę śmieszności.
Tak jak poprzednio rolę Maskaryla, tak i obecnie role Sganarela Molier pisze dla siebie, i grał je podobno znakomicie: współczesne kroniki rozpływają się w zachwytach. I znowuż ten typ, to miano, prześladować będzie Moliera: jak poprzednio Maskarylem, tak obecnie wszyscy zwać go będą Sganarelem; ta szpetna maska, tak mało zgodna z istotną jego fizjognomją, przylgnie doń, i wszelkie próby aby ją precz odrzucić zostaną daremne. Po katastrofie heroicznego Don Garcji, trzeba mu będzie czemprędzej wracać do Sganarela w Szkole mężów; chłodne przyjęcie szlachetnego Mizantropa trzeba mu ratować Sganarelem z Lekarza mimowoli.
Temat, który wziął Molier za przedmiot swej farsy, jest wiekuisty: niemniej jednak, w komicznej formie owego słynnego monologu Sganarela, który tak bardzo oburzył wielkiego kaznodzieję Bossueta, ujęcie jego posiada swoją obyczajową doniosłość. Porównajmy dwa dokumenty dwóch epok: Brantoma i np. Chamforta; wiek XVI i XVIII. Cóż za przepaść obyczajowa w stosunkach małżeńskich: u Brantoma, mąż, obrażony w swoim honorze, czuje się zobowiązany mścić go śmiercią jednego lub obojga winnych; anegdoty Chamforta świadczą o najdalej posuniętej