Obiad minął w nastroju bardzo ponurym. Aleksander żartował i drwił w nielitościwy sposób. Julia wtórowała swemu mężowi. Po deserze Aleksander, zwracając się do lokaja, rzekł:
— Przynieś herbaty!
— Herbaty? — wyrwało się hrabiemu.
— Naturalnie, drogi hrabio — odparł Aleksander.
— Nie cierpię coprawda na roztrój żołądka, lecz picie herbaty należy do dobrego tonu. Dżentelmeni właśnie przy herbacie zwykli są dawać sobie pewne wyjaśnienia...
— Wyjdź stąd — rzekł Aleksander do lokaja.
Zostali we troje. Hrabia drżał. Nie śmiał dotknąć ustami brzegu filiżanki.
— Podaj mnie pierwszemu, Julio — rzekł męż. — Napiję się, aby się pan przekonał, hrabio, że u mnie można pić herbatę zupełnie bezpiecznie.
— Lecz ja... właśnie...
— Ach, nie hrabio! Ponieważ nie jestem dżentelmenem, więc głosu zabierać nie mogę. Moja żona wyjaśni panu wszystko!
Strona:Miguel de Unamuno - Po prostu człowiek.djvu/191
Wygląd
Ta strona została przepisana.