Strona:Miguel de Unamuno - Po prostu człowiek.djvu/181

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Posłuchaj Julio — rzekł Aleksander ze straszliwym spokojem. — Ci dwaj panowie, to lekarze-psychiatrzy. Prosiłem ich, aby zechcieli wydać opinię o stanie twego zdrowia. Trzeba będzie jak najprędzej zacząć kurację. Jesteś chora psychicznie. Zdajesz sobie chyba z tego sama sprawę, w momencie przebłysków świadomości.
— A ty co tu robisz, Juanie? — zapytała Julia hrabiego, nie zwracając zupełnie uwagi na swego męża.
— Przekonali się panowie teraz naocznie — rzekł Aleksander do lekarzy.
— Trwa po dawnemu w swej manii, wyobrażając sobie uparcie, że ten pan...
— Jest moim kochankiem — wykrzyknęła Julia.
— Zresztą niech przyzna sam.
Bordaviella wbił wzrok w podłogę.
— Nieprawdaż hrabio — rzekł Aleksander — jaka to nieszczęśliwa, uporczywa mania. Wszak pana nie mógł łączyć podobny stosunek z moją żoną!!!
— Naturalnie, że nie — odparł hrabia.
— A co, czy nie mówiłem! — dodał Alekstnder, zwracając się jeszcze raz do lekarzy.