Strona:Miguel de Unamuno - Po prostu człowiek.djvu/182

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Jakto? — zawołała Julia.
— Śmiesz przeczyć temu, Juanie, że należałam do ciebie?
Hrabia zadrżał pod piorunującym wzrokiem Aleksandra.
— Proszę, niech się pani opamięta. Sama pani wie przecież, że to nieprawda. Bywałem w tym domu, jako przyjaciel pani męża, jako pani osobisty przyjaciel. Hrabia de Bordaviella nie mógłby wyrządzić podobnej krzywdy i zniewagi takiemu przyjacielowi...
— Jak ja! — przerwał Aleksander.
— Żaden książę, ani hrabia nie mógłby mnie znieważyć, tak jak i moja żona nie mogła by mnie zdradzić. Przekonali się panowie, że ta nieszczęśliwa cierpi na pomieszanie zmysłów.
— A więc ty także Juanie? — zawołała Julia.
— Tchórz, tchórz, tchórz!!!
Nerwowy atak skończył się omdleniem.
— Teraz, drogi przyjacielu, — rzekł Aleksander do hrabiego, gdy ocucono Julię, — przejdziemy do innnego pokoju, aby panowie lekarze mogli rozpocząć konsultację.
Gdy zostali sam na sam ze sobą, Aleksan-