Jego obecność nadaje tym zebraniom charakter specyficzny. Nie był to bowiem tylko mecenas sztuki, czy wiedzy, lecz najistotniejszy człowiek chwili. Poznać jego życie, to znaczy poznać ducha ówczesnej Florencji, i na tem polega jego wielkość.
Wszechwładny pan miasta, niszczący wrogów bez litości i upamiętania, przyjaciel ludu, siłą własnego sprytu opierający się możnej plutokracji, bankier potęgi wszechświatowej[1], typowy bourgeois, pozbawiony wytworności i arystokratyzmu — tęskni do odrodzenia kultury greckiej, do Akademji platońskiej.
Przyjaciel Leonarda z Arezzo, Traversariego czy Nicolá, „myślą zwrócony do rzeczy wielkich“ słucha wykładów w szkole Rossiego, poznaje język grecki, odwiedza dysputy uczonych, wychowuje Marsiglia Ficina, owego Platona uczt wawrzyńcowych, skupuje bibljotekę dzieł Grecji i Rzymu — a jednocześnie spędza częste wieczory w celi Św. Antoniego, buduje klasztor św. Marka, odnawia i buduje kościoły wzdłuż całych Włoch, każe pisać i iluminować księgi święte i do Jerozolimy wysyła pieniądze na odnowę kościołów. Przyjaciel Donatella, któremu poleca wykonanie klasycznych medaljonów do ozdobienia pałacu, coraz to zwraca się do mnicha z San Marco po obrazy ołtarzowe, pełne skruchy i nabożeństwa.
I ten człowiek, religijny i pełen bojaźni Bożej, żyjący „nietylko dla siebie lecz dla służby Bogu i ojczyźnie“, który przed śmiercią czyta z Marsigliem Ficino księgę Platona o „Jedynej podstawie rzeczy i dobrze najwyższem“, ten człowiek był najdoskonalszym wyrazem chwili, w której miłość do kolumny i poezji greckiej stawała się u bogatej i mieszczańsko burżuazyjnej Florencji silniejszą nad umiłowania religijne.
Życie wiary z początku wieku zamierało. Rozpoczął się rozkład średniowiecza. Między Giovannim Dominicim a Girolamem Savonarolą leżała ziemia świętości z dnia na dzień bardziej jałowiejąca. Jak w sztuce Angelica dwie formy wal-
- ↑ Któremu papież oddaje pod zastaw fortecę Asyżu.