Strona:Mieczysław Romanowski - Dziewczę z Sącza.djvu/64

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

A każda karta błyskająca sławą,
Pisana miecza rękojeścią krwawą,
Ile słów! tyle ran rodzina liczy!»
............
«Na polach Warny, od orężów dziczy
Poległ pan Janusz ze sześciu synami,
Król ginął... bronić chcieli go piersiami...»

«A mnich odpowie» i pamięć ich złota,
«Oto wnuk złożył na Wawelu wota...
Siedem serc pękło od pocisków wroga,
A siedem błyszczy ofiarą dla Boga.»
I znów się modli.
Tomasz czytał dalej,
Co raz to żywiej lico mu się pali,
Błyskają oczy, jak gdyby witały
Te widma uczuć, potęgi i chwały:
«Pójdź ojcze w poprzek, wzdłuż po Ukrainie
Zapytaj starych, o naszej rodzinie,
Mieliśmy ufność, tam nas wielce czcili;
Patrz! on to wszystko zniszczył w jednej chwili!