Strona:Mieczysław Piotrowski - Złoty robak.djvu/603

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

na palcach położyła dłoń na kloszu lampy, stojącej na postumencie wysokości dwóch metrów, o kształcie kolumny, z umbrą-głowicą-kwiatem u szczytu, i o wtopionych żyłkach dukatowego złota, którego wypukłości prosiły rękę o dotknięcie. Uzdolniony brzuch Pianty dotknął marmuru, skusiła się jeszcze, aby pogładzić palcem powyżerane w esy kwasem fluowodorowym szkiełko. Zamrożony mat raz jeszcze przyciągnął poduszeczki palców. Ręka Pianty mignęła i opadła. Wychyliła wreszcie plecy, aby prędzej pójść dalej.
Filip poszedł za nią dobrotliwie, jak dobry pan, który wyprowadził psinę na zielony trawnik.
— Stop! Tutaj. — Byli w pokoju z szafami. Teraz dopiero zobaczył, że torebkę, którą położyła najpierw na brzegu stołu w pierwszym pokoju, wzięła i przez cały czas niosła ze sobą.
— Odłóż to i ten pejcz, będą potrzebne ręce. Mam do ciebie prośbę.
Wyłożył krótko sens: ona tu zostanie, on pójdzie. Chodzi o to, żeby wszystko, co tu jest, przejrzeć, wpierw do tego dotrzeć, otworzyć, zobaczyć, przerachować, obejrzeć, spisać ilość na kartce, przyjemna to zabawa, i wybrać coś niewielkiego dla siebie, reszta idzie na sprzedaż. Zostałby tutaj, ale się złożyło, że musi iść gdzie indziej, do niej oczywiście ma zaufanie, ale nawet gdyby nie miał i tak wszystko jedno, głównie o to idzie, żeby się tu dobrze zabawiła... I tak na przykład — otwarł nową szafę...
— Proszę — pociągnął ręką, a Pianta odruchowo przycisnęła się do niego ramieniem, jakby mieli spojrzeć w przepaść. Wypadł stosik pościeli, którą widocznie przez energiczne otwarcie wytłoczyło powietrze. Zebrał z dywanu i wrzucił z powrotem do środka, otwarł drugie drzwi. W gęstych szufladach były kosztowności. Wziął garść i wyjaśnił prośbę:
— Otóż to, należałoby według własnego uznania posegregować, plewy od ziarna, ziarno oddzielnie, najlepiej na tę oto tacę, a te tu, ot taką tu plichtę, masz oczy? — spojrzał na nią, roześmiał się — na śmietniczkę, którą znajdziesz w kuchni. Masz zręczne palce, aż się proszą, potem przejdziesz do futer, te dwa działy są najważniejsze, myślę, czy tak sądzisz?
— Sądzę — powiedziała i śmielej podeszła, i wysunęła następną szufladę: — zgoda. Ale dlaczego ty, czy muszę tu zostać sama?