Strona:Mieczysław Piotrowski - Złoty robak.djvu/510

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

w takich wypadkach listy poetów jeszcze są głupsze, bo poezja zobowiązuje jak kurwę miłość. — Użył tego słowa. — Robimy krótką przerwę — skręcił się nerwowo przy stole. — Zostawiam was samych — wstał i odrzucił serwetę: Mniejsza z tym wszystkim.
Wyszedł. Służba zniknęła tak, jakby wyszła za nim.
— No jak? — zapytała uradowana Eliza i nagle wyraz twarzy odmieniła.
— Wzięłam na siebie całą brudną robotę. Napisałam te listy, linijka po linijce. Miałam w tym przyjemność. Listy są w wielkim stylu. I podpisywałam pańskim imieniem. W ostatnim groził mi pan samobójstwem. Więc czego pan chce więcej, „Moja Najdroższa” — roześmiała się tryumfalnie. — Wykonałam całą najgorszą robotę — podeszła do niego: — za pana. Czy tak? — Była tak mała, że patrzył na nią jak z piętra w dół. Grzebień miała wpięty z pośpiechu krzywo, pod szyją kryzę, wyglądała nienaturalnie i zabawnie. Jej energia kazała mu się cofnąć krok do tyłu. Mówiła: — A pan zjawił się w łazience bez humoru, ponury, prawie nie pan, kłócić się chciał jeszcze, a ja w tym samym czasie z samych nerwów zerwałam naszyjnik. Nawet pan tego nie zauważył, że potem wrzuciłam go do zlewu. Musiał pan jednak przejść praktykę u dziewcząt niższego rzędu... — Czego też ona nie wygadywała?
— Ale niech mi pan powie — zapytała serio — jak się panu udało tutaj dostać? Jak? Na skrzydłach miłości pan przypłynął? Co? — podeszła jeszcze bliżej, z zaciętymi wargami, a reka w skróconym rękawie podbijała ciężką fałdę i ukazywała się jak ułamek ludzkiej ręki. — Wiem o tym — rzekła — że od dłuższego czasu nie spuszczał pan ze mnie oka. Że pan mnie śledził i chciał się tutaj dostać. Że gotów pan był dla mnie — patrzyła mu w twarz — na największe szaleństwo. Zaczął pan pić i po pijanemu podświadomie przyszedł prosto tutaj... Nie jest to łatwe. Więc jak, służbę pan przekupił? Kogo? Musimy się zdecydować; jest pan bystry? Od dawna wszystko wiedziałam, od dawna wszystko czułam, dziś mogę otwarcie powiedzieć, skoro zapadła i moja decyzja. Mówmy sobie ty — wspięła się na palcach i pocałowała go, potem się cofnęła i złożyła ukłon pełny ironii. — Musisz się jeszcze zdeklarować przed moim ojcem. Zaraz cię poprosi do gabinetu