Strona:Mieczysław Piotrowski - Złoty robak.djvu/345

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Pawłem pocieszała się jego gniewem. Zachowywał się tak groźnie, jakby to on robił tu porządek.
— Czy ty myślisz?... — zapytała nieśmiało. Chciała zapytać: co ty o tym wszystkim myślisz? — To znaczy: czy mam się bać okropnie?
Lecz już go w pokoju nie było.
Może to kiedyś będzie wspomnieniem — myślał; wchodził na schody ze wstrętem. Wstrętu nadawał im czas okupacji. Czas był dla każdego skróconym czasem. Schody prowadziły na stryszek — czyste, aż nadto wywoskowane. Próbowały zachwiać wchodzącym, wysadzić go z pionu i zrzucić do tyłu. Dużo miały w sobie niespodzianek dla spadającego kręgosłupa. Na górze był ciasny korytarzyk o ścianach z pobielonych desek. Na wprost zamiast drzwi — ruchoma deska, zasłonięta łakomym dla Niemców kożuchem. Za deską był głuchy pokoik. Wąski, wciśnięty pod spadem dachu. Miał kształt trumny, z kanapą, stolikiem pod oknem, narzędziami grawerskimi na stoliku i portretem papieża Piusa na ścianie. Sufit był pęknięty, zygzakiem biegła zielonawo-rdzawa linia jak piorun. W ciasnocie tego wizerunku trumny wszystko jak gdyby pokrywały ślady palców. Wszystko dalsze było wiadome.
Pod oknem będzie siedział wysoki, przygarbiony człowiek, z wąskim, długim nosem i czarnymi oczami o mysim poblasku.
Odwrócił twarz do wchodzącego — i to już to — to już to jest; bezgraniczne, i jakie? Jakie to jest?
Józef siedział cały dzień przy pracy i myślał. Lecz jak daleko można zajść jednego dnia w myślach? Dlatego wchodząc trzeba było trochę ostrożności i przygotowania.
Według wszelkich danych był człowiekiem niezwykłym. Tylko że wszystkiego miał nadmiernie, uczciwości, religijności, czasu w jednej godzinie. Gdyby mu towarzyszyć w myślach, wszystko prawdopodobnie byłoby dobrze. Miał i gorsze dni, wtedy najprostszego zdania nie rozumiał. Albo udawał, — bo tak było dla jego myśli wygodniej. Paweł uważał, że Józef był tym, czym on by mniemał, że jest, lub czym byłby, gdyby był doskonalszy, nie uzależniony od potocznego życia. Józef wykonywał drobne prace grawerskie, lecz nie zarabiał na swe życie.
Paweł odsunął deskę, wcisnął się i wszedł, Józef spał z głową