Strona:Mieczysław Piotrowski - Złoty robak.djvu/175

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

bardziej zależy. Czy my mamy tyle majątku osobistego i nerwów, żeby płacić każdą cenę? A tak się nam wydaje. Żarłoczność nasza jest sto razy większa aniżeli wytrzymałość nerwów i pojemność gardła. Potem... — przerwał na chwilę. Otarł czoło. Chusteczkę natychmiast podała mu dziewczyna. — Potem dławimy się piaskiem, leżąc na ziemi. Idą już po nas, wdeptują. A my? Z tej pozycji, leżąc, udajemy, przybieramy pozę, regulujemy uśmiech, ba! żart nawet, okolicznościowy, dochodzimy do tego, że sami sobie wydajemy się śmieszni, i to jest już najwyższe osiągnięcie naszej świadomości. Mamy tu swoje poranki i swoje wieczory, rozróżniamy w nich lepsze i gorsze. I tak całe życie, leżąc, widzimy świat, działamy, ośmielamy się go oceniać. Z pozycji leżącej. Żmii. Każdy człowiek, który upadł i jest zawiedziony, staje się żmiją. Widział pan kiedy leżącego ptaka? Orła w pościeli? Niech pan słucha, bo jest to moje całkowite przyznanie się do winy. Wobec pana. I moje najpiękniejsze wspomnienie. Równocześnie. I moja ostatnia chwila. W rzeczywistości.
Felicja ogarnęła dość sypkie włosy, ściągnęła rozlazłą siatkę w jedną całość, pokazała palcem na przegub lewej ręki. Nie miała zegarka, lecz znaczyło to, że czas. Spieszyli się gdzieś, trzeba było skracać.
— Panie Pawle — rzekł mocniejszym głosem Wereszczyński — dziś wiem, że można się pomylić, powiedzmy, teoretycznie, na lotnisku, i zamiast do Sztokholmu polecieć do Brna. Głupstwo. Można wrócić. Jeszcze za życia. Ale nie wolno się pomylić co do człowieka. Tu nie ma powrotu. Omyłka moja była najszlachetniejsza ze wszystkich, jakie znam pod słońcem. Ale i najtragiczniejsza. Stało się to w dniu pierwszego wielkiego przyjęcia, na które się dostałem. Za grubą cenę upokorzeń. Tak sobie wyobrażałem życie. Nie było jak dziś, że płotki wydają bankiety dla płotek, wtedy, jeśli wemknęła się płotka, mogła przeleżeć do rana na piasku. Cokolwiek będzie w tym, co powiem, śmieszne, zapłaciłem i jestem tego właścicielem.