Strona:Mieczysław Pawlikowski - Baczmaha.pdf/176

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Powiedzże pan nareszcie, jak się to stało! Pan musisz wiedzieć najlepiej.
Mon Dieu, est-ce que je sais, jak się to stało? Je n’en sais rien — odpowiedział śmiało. — Była nierozmowna z początku, a potem rozmawiała tak żywo!... Zainteresowała się wypadkiem, o którym jej opowiadałem i wypytywała o szczegóły... Może i moja wina, ale czyż się mogłem spodziewać, że to ją tak będzie impressyonować?... Ale nawet wątpię, aby to wrażenie było przyczyną de cet evanouissement, bo już dość długo wtedy mówiliśmy o tem... Elle m’a tendu la main et elle a dit: Jakiś pan dobry! — et voilà, tout d’un coup elle tombe raide par terre... myślałem zrazu, że się pośliznęła na trawie...
Otworzyłem szeroko oczy, aby lepiej pochwycić treść tej bałamutnej makaronicznej relacyi i przerwałem zdziwiony:
— O jakimże to wypadku opowiadałeś pan pannie Józefie?
Ah, vous ne savez rien? O panu Antonim. Przyniesiono go wczoraj wieczór do domu prawie nieżywego...
— Czy być może! – zawołałem przerażony.