Strona:Mieczysław Pawlikowski - Baczmaha.pdf/159

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

to wczoraj miałem taką samą przeprawę z Antosiem!
Zaśmiała się wesołym głosem:
— Nie obawiaj się pan. Daleko jeszcze do przepaści i daleko do tego, abym poszła za p. Adolfa. Ale do przepaści bliżej... daleko bliżej.
— Kłopot z młodzieżą! — rzekłem. — Wie pani, że wczoraj...
— Co wczoraj?
Ukąsiłem się w język. Wszak to przyrzekłem uroczystem słowem Antosiowi, że o danym mi na wypadek śmierci do panny Józefy zleceniu, nikomu nie powiem, jeźliby on karku nie skręcił. A oto mało co się nie wygadałem.
— Wczoraj? — powtórzyła pytanie, widząc, żem się zająknął, — wczoraj pan był na wycieczce z p. Antonim. Jakiż pan miał z nim kłopot? czy taki jak ze mną?
Spostrzegła moje zmięszanie i zarumieniła się. Wiedziała niezawodnie, że nie są mu obce pomysły bajroniczne w tym rodzaju, w jakim sama przed chwilą mówiła o skoczeniu w przepaść, i domyśliła się zapewne