Strona:Michał Marczewski - Wyspa pływająca.pdf/28

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
ROZDZIAŁ IV.
Rozpaczliwe położenie. Domysł Johna Persi. Wysiłek Szkota. Pływająca wyspa.

Z chwilą kiedy oba brzegi rzeki zaroiły się od wojowników „Sępiego Pazura“ czterej myśliwi zrozumieli, że męstwo ich na nic się nie przyda.
— Jakżeż można liczyć na powodzenie kiedy napada stu na jednego? pytał się Szwalbele jakby samego siebie, gdyż żaden z towarzyszy nie miał ochoty zastanawiać się nad podobną niemożliwością.
Ilu znajdowało się Mohikanów tam po jednej i po drugiej stronie wyspy doliczyć się było trudno. Holender wdrapywał się na drzewa o ile mu gąszcz liści na to pozwolił, przyglądał się wrogom długo, ale nie kusił się nawet porachować ich wszystkich. Wyniósł tylko wrażenie, iż przedstawiali kupy wielkie, może po dwieście, może i po trzystu ludzi.
— Powinno być ich więc pięciuset a może i więcej wszystkiego — zakonkludował Persi i rozciągnął się na ziemi.
Demps Ruy machnął potężną ręką.
— Ha no! Długo trzeba będzie młócić tę słomę aby z niej wymłócić ziarno. Tymczasem zjadłbym co, gdyż nudzi się człowiekowi wyczekiwać śmierci na czczo.
Podniósł się i nie zważając, iż głowa jego wystaje ponad barykadę, stanowiąc cel dla zatrutej