Strona:Michał Marczewski - Wyspa pływająca.pdf/24

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Niema na troski lepszego leku jak parę łyków tej wody ognistej. Żeby nasi czerwoni bracia wiedzieli, że mamy ze sobą tego nektaru baryłkę nie zmykaliby tak przed naszemi kulami. Mnie się zdaje, że „Sępi Pazur“ właśnie alkohol węszy i znowuż zechce przemówić do naszych serc braterskich.
Okazało się, że Szwajcar miał przeczucia wprost wieszcze.
Nie zdążyli się bowiem strzelcy pokrzepić sucharami skrapianemi wódką, kiedy z tamtej strony rzeki ponad stożkowatym krzewem tuż ukazała się biała płachta, zawieszona na ostrzu włóczni.
Demps Ruy miał się już zerwać na równe nogi, kiedy Persi, uchwycił go za pas i przytrzymał na miejscu.
— Ani mi się waż wychylać głowy. Wystarczy im pokazać kawałek chustki.
Zdjął z szyi szalik nieco wątpliwego koloru, zatknął go na końcu lufy karabinu i wysunął ponad pnie, za którymi leżeli.
— Zobaczymy, co chcą te czerwone djabły.
— Za chwilę na piasczystym brzegu stanął Sępi Pazur“ i, przykładając jak za pierwszym razem do ust dłonie w kształcie tuby, rozpoczął dodośnym głosem swą zwykłą piosenkę obłudy.
— Biali bracia są mężnymi i umieją śmierci partzeć prosto w oczy. „Sępi Pazur“ nie boi się kuli i kocha białych braci, którzy jedli serce pantery i wątrobę burego niedźwiedzia. Biali bracia zabili