Strona:Michał Marczewski - Wyspa pływająca.pdf/14

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

narade, powstali z kucek, podeszli do samej wody i tu, ten, który na wodza ich wyglądał, zwrócił się twarzą ku wysepce, a przyłożywszy do ust dłonie, zaczął w tym opisowym, pełnym przenośni i obrazów narzeczu swego plemienia.
— Orzeł, który przefruwa powietrze, ryba która igra w wód głębinie, nie pozostawiając po sobie żadnego śladu. Nikt nie wie którędy one przeszły, dokąd poszły i gdzie się znajdują. Ale biały człowiek dotyka nogą ziemi i oko dziecka łatwo rozróżni kiedy zsiadł z konia i kiedy weszedł w wodę. I teraz wojownicy, „Sępiego Pazura“ ujrzeli ślady białych ludzi, którzy spłoszyli z lasu jelenia przed świtem jeszcze i zanim jasne słońce zajrzało im w twarze dopędzili zwierzynę na wyspie. I „Sepi Pazur“ mówi do białych ludzi, aby nie kryli się za drzewami jak płochliwe oseloty i aby wyszli do wojowników jego, którzy chcą być białych ludzi braćmi. Niech się ukaże wódz białych braci i niech mówi do brata swego „Sępiego Pazura“!
— Gadaj sobie zdrów ty czerwona wiewiórko! — mruknął Persi, wyciągając się na ziemi i kładąc przed sobą strzelbę w pogotowiu do strzału — ktoby cię nie znał myślałby, że ma przed sobą kaznodzieja misjonarza. Może mu co odpowiesz Ruy? — zapyta żartobliwie Szkota, znanego ze swej niechęci do zbytnej paplaniny.
Demps wydał pogardliwie usta.