Przejdź do zawartości

Strona:Michał Kajka-Pieśni mazurskie.pdf/10

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Czy to pod słomianą strzechą,
Czyli też w wspaniałej wili,
Byłaś zawsze im uciechą
I ciebie się nie wstydzili.
A światło Ewangelji
Wszędzie dobry przystęp miało,
Bowiem jako kwiat lilji
W Narodzie się rozwijało.
Zatem w domu, czy na niwie,
Wśród mozołu i też trudu,
Przy zabawach, lub przy zniwie,
Rozgrzewała serca ludu.
A niewinnej śpiew dziewczyny,
Co pochodził z piersi istej,
Płynął echem het w doliny
W miłej mowie jej ojczystej.
Czemuż teraz się karmicie
Obcą mową, jak trucizną...
Czemuż teraz się wstydzicie
Ojców drogą nam spuścizną...
Czemuż teraz się wstydzicie
Chwalić Pana w swojej mowie...
Czemuż dziatki swe stroicie
W obce pióra, niby sowie...
Potem dziatki z matek szydzą,
Dadzą nieraz wam naganę
I rodzicem swym się brzydzą,
Bo są „fajnie byldowane“.
W pośród pychy i hardości
Pchają się w dolinę grzechu
I dla swojej nieprawości
Gubią się sami w pośpiechu.
Czemuż się wy wtedy pniecie
Na drabinę wyniosłości,
Za to Pan Bóg za was przecie
Zsyła różne nam przykrości.