Strona:Michał Bałucki - W żydowskich rękach.djvu/289

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Jakie tylko przezwiska i przekleństwa posiada język żydowski, wszystkie dostały się staremu Kowalskiemu i Czujce i bankowi parcelacyjnemu od rozwścieczonéj gromadki sprzymierzeńców Haby. Sam Haba rozpaczał, płakał, rzucał się jak szalony. Dla niego był to cios okropny, tem straszniejszy, że niespodziewany. Dwie wsie, nad których nabyciem pracował lat tyle moralnie, z niesłychaną wytrwałością i sprytem, wyślizgnęły mu się z rąk.
Nie potrzebuję mówić może czytelnikom, że Teodor po nabyciu Lipczyn, nie miał nic pilniejszego jak oświadczyć się o Bronisię i że został całém sercem przyjęty. Wesele odbyło się bez wystawności i zbytku, na który dawniéj rujnował się Radoszewski. Święty Bartłomiéj wyleczył go trochę z téj zbytniéj gościnności. Usunął się od swoich najserdeczniejszych i usunął się także od zajęć gospodarskich, które objął całkiem Teodor na siebie, a on oddał się cały polityce i ze starym Kowalskim naprzemian to gawędził o sytuacyji mocarstw Europejskich, to grał w maryjasza do puli.
Haba za niepowodzenie, jakiego doznał, znalazł niezadługo wynagrodzenie na inném miejscu. Syn jego, ukochany Dawid, ożenił się z córką bankiera Goldberga. Powiadano, że młody buchalter był wtajemniczony podobno w niektóre operacyje finansowe, za które bankier mógł był bardzo długo przesiedziéć w kryminale. Dawid ocalił go, robiąc w sądzie zeznania na jego korzyść i tym sposobem przyspieszył jego uwolnienie. Bankier w zamian za tę przysługę oddał mu rękę córki, którą Dawid znowu ze swojéj strony umiał sobie zjednać przy wspólném czytywaniu poezyj Hejnego. Trudności nie było żadnych. Bankierówna nie była Donną Klarą, nie miała więc nieprzezwyciężonego wstrętu do krwi żydowskiéj i zdecydowała się łatwo zostać panią Habową.