Strona:Michał Bałucki - W żydowskich rękach.djvu/288

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

że wieś Lipczyny ma być sprzedana za summę najwyższą jaka była podana, przez Goldfingera tj. sześćdziesiąt tysięcy, niepozorny ów staruszek podniósł się, zbliżył do stołu i ofiarował siedmdziesiąt tysięcy. Sędzia powtórzył głośno tę summę.
Między kliką Haby zrobiło to popłoch niesłychany. Z zajadłością poglądali na nieznajomego im człowieka, zdawało się, że go połkną oczami, jeden tylko Haba nie stracił jeszcze zimnéj krwi i zmierzywszy szyderczym wzrokiem mizerną figurę Kowalskiego, rzekł do sędziego:
— Ten pan może dać i ośmdziesiąt i sto, bo słowa go nie kosztują. Ale on nie ma prawa licytować, bo nie złożył wadyjum.
— Owszem, złożył — rzekł sędzia spokojnie.
Haba pobladł; nie był przygotowany na to. Interes, który już uważał za skończony, począł teraz wikłać się na jego niekorzyść. Bądź co bądź postanowił nie puszczać z rąk Lipczyn i licytować, o ile będzie można. Rozpoczął się tedy bój zacięty między nim a Kowalskim. Żyd do każdéj summy, podanéj przez tego ostatniego dodawał po kilka, kilkanaście guldenów. Tém powolném działaniem chciał go zmęczyć i wytrzymać; ale Kowalski ze spokojem i zimną krwią dotrzymywał mu placu, postępował również powoli w licytacyji, aż wreszcie gdy wygórował już do summy dość znacznéj wartość Lipczyn, poskoczył nagle jeszcze o parę tysięcy. Haba nie mógł się już ryzykować tak daleko, summa ta wydawała mu się zbyt wygórowaną — i cofnąć się musiał.
Kowalski tedy nabył Lipczyny na rzecz Teodora Czujki. Summę potrzebną do tego dostarczył im bank parcelacyjny, który przed paru dniami nabył od Czujki Zagajów, będący teraz po śmierci Walerego jego wyłączną własnością.