Strona:Michał Bałucki - Typy i obrazki krakowskie.djvu/242

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

czułem tylko ciężkość i ból w głowie od tej wrzawy, potem słyszałem niewyraźnie głos jakby Mośkowej, która mówiła: prześpią się, to im będzie lepiej; ktoś wziął mię na ręce i niezadługo uczułem miękkie jakieś puchy pod sobą, na których zrobiło mi się bardzo przyjemnie; zdawało mi się, że gdzieś płynę, jakby na obłokach w górę, i coraz niewyraźniej dolatuje mię gwar ludzi, aż i to złudzenie uciekło i usnąłem mocno.
Jak długo spałem — nie wiem; obudził mię płacz jakiś.Otworzyłem oczy i ujrzałem się wysoko na łóżku na betach Mośkowej, ona sama siedziała przy stole z rodzicami moimi i Julka i skarżyła się o coś przed nimi. Musiało już być bardzo późno, bo świece w świecznikach się dopalały i gwar w drugiej izbie, gdzie się odprawiało wesele, był już słabszy, tępszy, biesiadnicy widocznie znużyli się uciechą, a pewnie i porozchodzili się po większej części do domu. Mośkowa, przymknąwszy drzwi od alkierza, przysunęła się do moich rodziców i, ocierając oczy mówiła:
— Dziesięć tysięcy, to jemu mało jeszcze. A gdzieżby on teraz dostał dziewczyny z takiem wianem? Sam Dajches nie dałby więcej. A czy to moja Rejsa ślepa, albo krzywa, żeby za nią sypać pieniędzmi? I ten golec jeszcze sobie krzywdował, nie chciał iść do ślubu; słyszeli, państwo, taki golec, un szmiał mi to gadać.
— No i cóż Mośkowa zrobiła?
— Ny, co miałam zrobić-żeby to o mnie chodziło, tobym powiedziała: idź sobie na złamanie karku. Ale moje biedne Rejsa jak zaczęła lamentować, że una tego nie przeżyje, że to byłby straszny wstyd dla niej; jak zaczęła prosić, płakać, tak cóż miałam robić, ja głupia matka dołożyłam mu jeszcze dwa tysięcy, coby się udławił niemi, z przeproszeniem państwa, bo choć to mój zięć, ale on nie wart tego, żeby mu czegoś lepszego życzyć i moja poczciwa Rejsa nie będzie z nim szczęśliwa, już to widzę.
Tu zaczęła kiwać głową i lamentować nanowo.