Strona:Michał Bałucki - Nowelle.djvu/62

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

kucharce, która jakoś bardzo domyślnie usmiechała się i przypatrywała jemu i Zosi. Szybko i lekko wybiegł po schodach za Zosią na górę; ale gdy stanął w alei, gdy przez drzewa zobaczył białe ściany dworu, altanę grabową, straszna rzeczywistość stanęła mu przed oczyma, przypomniała mu się Jadwiga, zobowiązanie, jakie miał względem niej i zadrżał. Zadrżał, gdy pomyślał, co teraz będzie, co jej powie, czy będzie miał odwagę wyznać jej, że wbrew dotychczasowym zasadom swoim i postanowieniom, pokochał dziewczę bez wykształcenia, które niedawno nazywał z lekceważeniem gąską wiejską — i dla tej gąski porzucił ją, uczoną, rozumną, poważną.
Wprawdzie, na usprawiedliwienie tej zmiany, jaka w nim zaszła, napływało mu do głowy w tej chwili mnóstwo argumentów, między innemi naprzykład takie, że kobieta powinna być dopełnieniem mężczyzny, a więc powinna mieć odrębne cechy i właściwości, że to prawo panuje wszechwładnie nawet w świecie fizycznym, gdzie odwrotne, różnoimienne bieguny magnesów przyciągają się właśnie na zasadzie swojej różnorodności. Następnie rozumował, że słabość kobiety stanowi właśnie ten urok, który pociąga do niej mężczyznę, że ta słabość, konieczność zależności istoty słabszej od silniejszej, jest podstawą miłości, czego najwymowniejszy dowód