Strona:Michał Bałucki - Nowelle.djvu/50

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Właśnie wykształcenie do tego prowadzi.
— Albo to prawda? Mało ja to widziałem mądrych ludzi w dziurawych butach i z wytartemi łokciami. Nie daleko szukać — jeden z profesorów moich siedzi u mnie teraz na łaskawym chlebie.
— To wyjątek.
— Pokazałbym kuzynce na kopy takich wyjątkowych biedaków. A po kryminałach mało to siedzi oszustów, rzezimieszków, którzy szkoły pokończyli. A widzi kuzynka. Jak człowiek ma być dobrym — to i bez książki będzie, a kto dyabła wart....
— Fe! co ty mówisz — odezwała się, karcąc go za to szorstkie wyrażenie.
— Daruj mi, kuzynko. Widzisz, ja taki, co myślę, to mówię, a nie umiem słów dobierać.Żyje się z chamami, to człowiek zordynarniał trochę, żebym tak częściej przebywał z tobą, tobym się trochę wypolerował.
Jadwiga uśmiechnęła się na to naiwne wyznanie. Z pewnem zainteresowaniem przysłuchiwała się gadaninie tego Herkulesa z duszą prostaka, który mimo olbrzymiej siły fizycznej, jak dzieciak znajdował się w obecniej. Doznawała tego uczucia, jakby jakieś ogromne zwierzę kładło się pokornie u jej nóg i lizało jej ręce. Pochlebiała jej ta uległość i dla tego była pobłażliwą dla jego rubaszności, znajdowała nawet pewną przyjemność w jego towarzystwie.