Strona:Michał Bałucki - Nowelle.djvu/49

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

się tem. Nieraz. jak sam jestem, to mi tyle ładnych myśli chodzi po głowie, które chciałbym ci wypowiedzieć, a jak stanę przed tobą, to ani be, ani me, formalnie głupieję.
— Ale dla czego? dla czego?
— A czy ja wiem? Zaraz mi przychodzi na myśl: cóż ja jej nowego mogę powiedzieć, kiedy ona tyle książek czytała — i to mi zatyka usta.
— Jeżeli tylko o to idzie, to czytaj i ty, któż ci broni?
— E! ja nie do tego. Żeby to przeczytać jednę lub dwie książki i można być z tego mądrym, tobym się tam jeszcze odważył; ale jak raz zobaczyłem w bibliotece krakowskiej tyle pokojów zapełnionych książkami, to mnie odeszła ochota.
— Nie potrzeba przecież żebyś całe biblioteki pochłaniał, można zrobić wybór i poznać przynajmniej najpotrzebniejsze.
— A do czegożby mi to było potrzebnem? Profesorem przecież nie będę.
— No, ale dla własnej przyjemności.
— He! he! cóż to kuzynka żartuje sobie ze mnie?
— Dla czego?
— A no, prawda, bo cóż to za przyjemność, to tylko nudy śmiertelne. I gdyby to jeszcze człowiek z tego mógł być lepszym, albo bogatszym, to nie mówię.