Strona:Michał Bałucki - Nowelle.djvu/38

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

zapomniała zupełnie, a kuzynek był tak dobry, że ofiarował się przypomnieć jéj.
Dziś właśnie była pierwsza lekcya.





IV.

Odtąd zapewne już Kazimierz i Jadwiga nie czytywali razem w grabowej altanie, pomyślą sobie szanowne czytelniczki.
Owszem, przeciwnie, schodzili się znowu jak dawniej, tylko, że teraz więcej czytali, jak rozmawiali. Schadzki ich przybrały charakter odczytów. On zjawiał się regularnie o zwykłej godzinie z książką w ręku, jak profesor, a ona siadywała naprzeciw niego z robótką — i słuchała.Nie mieli jednak tego spokoju, co dawniej, dużo rzeczy im przeszkadzało i sprawiało roztargnienie. Kiedy naprzykład z podwórza doszedł ją głos Bolesława, wydającego służbie rozkazy, napięta jej uwaga słabła, myśli wikłały się, że najprostszego zdania zrozumieć nieraz nie była w stanie. Gniewała się o to na kuzynka i raz nawet delikatnie, w rozmowie z nim, dała mu do poznania, że ma głos zanadto donośny i każde jego słowo słychać w ogrodzie. Ale kuzynek niedomyślny inaczej to zrozumiał, był przekonany, że tem daje mu do zrozumienia, iż