Strona:Michał Bałucki - Nowelle.djvu/37

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

książki, jak te pańskie. Jabym umarła z nudów, żeby mi tak przyszło czytać i czytać wiecznie.
Kazimierz był niesłychanie zgorszonym tą mową, raziła ona nielitościwie jego uszy i umysł.Nie pojmował, jak można mieć tak ograniczone pojęcieć czytaniu, a co więcej, jak można być tak nierozsądną, żeby się do tego przyznawać. Czuł rodzaj litości dla tej, tak umysłowo nizko stojącej istotki, jaką się czuje dla nieuleczonego kalectwa, bolała go i gniewała płytkość jej myśli; a jednak .. jednak, gdy pierwszy raz wyszedł po kilku dniach leżenia ze swego pokoju i spotkał się z nią na podwórzu, ucieszył się, że ją pierwszą spotkał.
Biegła właśnie z kluczykami do śpiżarni i ujrzawszy go tak niespodziewanie, zawołała głośno:
— A!!
Wymówiła jednę tylko literkę; ale z taką jakąś serdeczną, dziecinną uciechą, z takiem rozkosznem zarumienieniem, że mu się w piersiach zrobiło dziwnie błogo i tak był zajęty myślą o tem spotkaniu, że, wszedłszy do pokoju, nie spostrzegł w pierwszej chwili nieobecności Jadwigi. Dopiero pani Kajetanowa mu to przypomniała, mówiąc, że wyjechała z kuzynem na spacer konno. Uczył ją bowiem jeździć. Wprawdzie ona dawniej jeździła, jak mówiła matka, nawet nieźle, ale odkąd zatopiła się w książkach,