Strona:Michał Bałucki - Nowelle.djvu/359

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

nemi i w sklepienie, i nuciła: « Anioł pański zwiastował mnie, Pannie Maryi, że pocznę z ducha świętego». Pochodziła ona z prostej klasy; była podobno służącą i do tego bardzo nabożną; należała do rozmaitych bractw i stowarzyszeń religijnych, a ostatecznie należała do jakiejś sekty sidzińskiej, tak zwanej od wsi Sidzina, w której sekta ta wzięła początek, — i wtedy dostała religijnego obłędu. Była w ciągłej ekstazie, modliła się tylko i śpiewała. Dla kontrastu umieszczono ją właśnie w jednej celi z eks-zako-micą, której obłęd nie miał żadnej cechy religijnej, a białe, wypasione i wydelikacone ciało z różowem zabarwieniem, lubieżnie patrzące oczy i wilgotne, rumiane usta wyrażały czystą zmysłowość, tem wstrętniejszą przy siwych włosach. Ubrana była w biały, szpitalny czepek, biały kaftanik i siedziała na łóżku, zwinąwszy nogi po turecku pod siebie. Gdy nas zobaczyła wchodzących, zaiskrzyły się jej oczy i zaczęły niespokojnie biegać po ścianach, to znowu zatrzymywały się na mnie, jakby mnie niemi przeszyć chciała, a bezzębne wargi wyrzucały z siebie pojedyńcze słowa głosem, nieco przytłumionym i jakby nieśmiałym:
— A, jesteś tu? — przyszedłeś, — przyszedłeś? no, chodź, chodź, — ty....
Dalszych słów ze względu na przyzwoitość powtarzać tu nie będę. To tylko powiem, że, skoro nie posłuchałem jej wezwania i nie zbli-