Strona:Michał Bałucki - Nowelle.djvu/349

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

dzie niby do dworu przedstawić się i dziękować za odznaczenie. Teraz właśnie jest w chwili takiego dziękowania, — i będzie panu tak stał dwie, trzy godziny bez odpoczynku, bo jak popowiada, chce tem ustawicznem staniem przekonać rząd, że przy nim wiernie stoi i stać będzie.Pan dyrektor zakładu powiedział, że jego tu długo trzymać nie będzie, bo tego rodzaju waryacye w dzisiejszych czasach uważają się za nieszkodliwe, a nawet konieczne. Obok mamy tu drugiego takiego samego waryata, tylko z pewną odmianą. Jest to wojskowy, major czy kapitan, który wskutku niepomiernego używania różnych spirytualiów dostał się tutaj. Ten także lubi dekorować się różnemi orderami, tylko że nie oddaje za nie głębokich pokłonów; ale za to bierze się pod boki, maszeruje najrozmaitszemi krokami po izdebce, powtarzając: »Eins, zwei, eins, zwei«, — i utrzymuje, że w ten sposób służy krajowi. Musieliśmy mu założyć kaftan, bo wczoraj na spacerze mało na śmierć nam nie ubił jednego rzeźnika, który tu także siedzi na delirium tremens. Poszło im o to, że rzeźnik chciał być za pan brat z majorem, podał mu rękę i powiedział: Wie gehts, Bruder?, a kiedy major, obrażony taką poufałością obrócił się plecami do niego. uparty rzeźnik wciąż łaził za nim i zaczął mu udowadniać, że wojskowi i rzeźnicy są jednego fachu, z tą tylko różnicą, że rzeźnicy zabijają bydło na ludzką potrzebę, a wojskowi