Strona:Michał Bałucki - Nowelle.djvu/294

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Dziękuję ci — rzekł — za ten dowód przyjaźni. A więc przyznajesz, że postąpiono sobie podle — prawda? — Ubliżać kobiecie, której całą winą jest to tylko, że pracuje..
— A, przepraszam cię, toby była jeszcze najmniejsza wina, ktorąby jej może przebaczono łatwiej.
— Czy możesz pannę Waleryą posądzić o coś gorszego?
— O stokroć gorszą winę.
— Sewerynie! — upomniał go surowo Juliusz.
— Tak, stokroć gorszą, bo jest piękną, piękniejszą, niż wszystkie tu zebrane lafiryndy, a takiej winy kobieta kobiecie nie przebaczy nigdy i nie pominie sposobności upokorzenia jej, jeżeli tylko może.
— A, tak, to prawda — odezwał się z rozjaśnioną twarzą Juliusz, kontent, że tylko taką winę odkrył Seweryn w kobiecie, która teraz była wyłącznym przedmiotem jego myśli i uczuć.Czy nie wiesz, gdzie jest mąż tej nędznicy?
— Przed chwilą widziałem go w restauracyi. Prawdopodobnie jeszcze tam będzie.
— Chodź ze mną.
— Z ochotą.
Weszli do restauracyi, gdzie w gronie kilku biesiadników, zastali doktora dokonywającego operacyi na jakimś kapłonie, którego zalewał obficie szampanem. Był to u niego zwyczajny