Strona:Michał Bałucki - Nowelle.djvu/265

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

do tych lat, co ja, bo jestem przecież zawsze o kilka lat starszy od ciebie, a przeżyłem może dziesięć razy więcej, niż ty, bo ciotki w czternastym roku wprowadziły mnie już w świat, aby się mną popisać. W piętnastym roku miałem już frak, skrojony według ostatniej mody, i kochałem się w jednej hrabinie, co była dwa razy starszą odemnie. Była to dobra szkoła dla mnie, poznałem wtedy przez nią tyle skandalicznych historyj tego niby arystokratycznego świata, że nie uwierzyłbyś mi może, gdybym ci chciał opowiadać, co widziałem wtedy i czego się dowiedziałem od owej hrabiny, która, dla usprawiedliwienia siebie, nie oszczędzała wcale swoich najbliższych, najserdeczniejszych przyjaciółek i zdradzała bez skrupułu ich tajemnice przedemną.Nazwisko niejednej z tych dam czytam teraz W gazetach na liście gospodyń balów; służą one tam niejako za dekoracyą, za rodzaj przynęty dla publiczności, która jest do tyla głupią, że się daje łapać na nazwiska, mitry i herby, nie zważając, co się kryje pod niemi. Gdybym taką jednę, drugą damę zobaczył na sali balowej, otoczoną honorami w gronie dawnych jej wielbicieli, którzy publicznie udają dla niej szacunek, możebym się nie mógł pohamować i wykrzyknął: nie wierzcie im! oni kłamią i szacunek, i przyzwoitość, i dobry ton. Jestem gorączka i nie ręczę za siebie, czybym nie zrobił tego, szczególniej, gdyby mi w głowie zaszumiało parę