Przejdź do zawartości

Strona:Michał Bałucki - Nowelle.djvu/244

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

dziewczyną, traktowały mnie, jakbym się jakiej ciężkiej zbrodni dopuścił, i jedna drugiej pokazywały mnie.. jako odstraszający przykład, do czego może dojść człowiek, bez religii i moralności. Słuchając ich, doprawdy można było myśleć, iż jestem w ostatnim stopniu zepsucia i spodlenia. Kiedy już wyszafowały cały zapas skal g i lamentów, zaczęły potem odzywać się do mojej ambicyi, przedstawiając mi świetności rodu, z którego pochodzę, i zaklinając mnie w imieniu całego szeregu mych przodków, żebym nie kalał ich pamięci, pracując, jak prosty wyrobnik, i żeniąc się z jakąś tam szwaczką. I jedno, i drugie, według ich wyobrażeń, było w wysokim stopniu hańbiącem człowieka dobrze urodzonego.Obiecywały mi w nagrodę za poprawę życia, a pod poprawą rozumiały wyrzeczenie się małżeństwa i pracy, powrót do łaski, utrzymanie i w dodatku ową wdowę, którą hrabia żuaw, znalazłszy sobie inną, lepszą partyę, zostawił na koszu, zabrawszy jej tytułem pożyczki na wieczne oddanie 30.000 florenów. Nie potrzebuję ci mówić, co im na to odpowiedziałem. Oburzenie uczyniło mnie wymownym, a w gniewie nie dobierałem słów. Nie mogąc dobrocią nakłonić mnie do swojej woli, zaczęły używać najrozmaitszych intryg i sposobów, aby nie dopuścić, jak się wyrażały, do shańbienia zacnego rodu. Nasyłały i mnie i Julii anonimowe listy, pełne najobrzydliwszych paszkwilów, udawały się do bi-