Strona:Michał Bałucki - Nowelle.djvu/237

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Muliński, W imieniu, tych pań, zaproponował mi taki układ i nawet ofiarował się z pożyczką, także pod warunkiem spłaty w nieoznaczonym terminie. Przyjąłem jedno i drugie, bo miałem niezłomne postanowienie zabrać się na seryo do roboty, skoro tylko przyjdę do sił jakich takich.
Rozumie się, że pierwszą rzeczą po wyjściu z choroby było: iść podziękować moim opiekunkom za pieczołowitość, jakiej doświadczałem z ich strony. Przyjęły mnie tak serdecznie, życzliwie, poczciwie, że dla mnie, przyzwyczajonego do chłodnej, oficyalnej, salonowej grzeczności,. ciepła atmosfera tego rodzinnego kółka, była czemś tak nowem, niezwykłem, iż nacieszyć się tem dosyć nie mogłem. Stałem się odtąd prawie codziennym gościem tych pań, mając czas po temu, bo rekonwalescencya moja trwała dosyć długo, i wtedy miałem sposobność, poznać je bliżej i pokochać. Z zajęciem obserwowałem tą całą rodzinę, ich wzajemną miłość dla siebie, Uszanowanie dla matki staruszki, pracowitość i energią, z jaką zajmowały się interesami. Był to zachęcający przy kład dla mnie. Jeżeli — myślałem sobie — kobiety dają sobie same radę i mogą zapracować na siebie i matkę, dlaczegóż ja nie miałbym zdobyć się na coś podobnego? Szło tylko o to, co wybrać? radziliśmy wspólnie, bo nawet poczciwy Muliński brał udział w tych naradach; ale trudno było zrobić wybór; do jednych zajęć, proponowanych mi przez te